sobota, 6 kwietnia 2013

Alishan

W końcu Alishan 阿里山! Obok Yeliu 野柳 i Taroko 太魯閣, było to trzecie miejsce, które chciałam odwiedzić w czasie pierwszej wizyty na Tajwanie, ale nie udało się tego planu zrealizować.
Alishan (“góra Ali”) to pasmo górskie znajdujące się w centralnej części Tajwanu. Pierwszymi mieszkańcami na tych terenach byli członkie aborygeńskiego plemienia Zou 鄒族 (lub Tsou) i to oni nadali nazwę temu miejscu w hołdzie dla swojego wodza A-Bali (lub Ali), który wiódł łowców z plemienia na wyjątkowo udane polowania (a było to ponad 250 lat temu). W czasie rządów japońskich na Tajwanie obszary te były głównym źródłem drewna, tzw. “zielonego złota”. Na wielką skalę wycinano tu cyprysy, i właściwie gdy w 1945 roku Tajwan wrócił pod panowanie Chin, niewiele pozostało na tym terenie cyprysów (“w zamian” Japończycy posadzili tu inne gatunki drzew, m.in. wiśnie). Kolejka wąskotorowa, będąca chyba największą atrakcją na tym terenie, gdyż w ciągu 3,5 godziny przemierza 2186 metrów… w pionie! (z miasta Chiayi, położonego 30 m.n.p.m. wjeżdża na wysokość 2216 m.n.p.m.), została zbudowana właśnie po to, by móc transportować drewno, a dopiero potem zmieniła swoją funkcję i stając się atrakcją turystyczną. Widoki po drodze zmieniają się z subtropikalnych przez umiarkowane po alpejskie. Niestety, w 2009 roku tereny te bardzo ucierpiały w wyniku ataku tajfunu Morakot (najtragiczniejszy w skutkach tajfun odnotowany w historii Tajwanu) i od tego czasu kolejka jest nieczynna. Ponowne uruchomienie wstępnie planowane było na kwiecień 2013, ale chyba data ta ulegnie zmianie. Na szczęście, w partiach szczytowych są otwarte dwa krótkie odcinki kolejki, także mimo braku możliwości doświadczenia tej niesamowitej podróży przez trzy strefy klimatyczne, to samym pociągiem można się przejechać.
Cały obszar Narodowego Parku Przyrodniczego Alishan (nie wiem jak dobrze przetłumaczyć 阿里山國家風景區 Alishan National Scenic Area) zajmuje ponad 415 km2 i obejmuje m.in. lasy, pola upraw herbaty, wioski, miasteczka, zbiorniki wodne. Poza własny środkiem transportu, można się też tam dostać jednym z cudownych tajwańskich autobusów turystycznych (to właśnie na taki autobus kupiliśmy bilet) – taka informacja dla tych z Was, którzy się tam będą w przyszłości wybierać, w autobusie trzeba mieć miejsce siedzące, więc lepiej wcześniej kupić bilet (najwcześniej dzień przed), żeby zapewnić sobie miejsce w autobusie odjeżdżającym o najdogodniejszej dla siebie godzinie. Podróż zajmuje ponad 2 godziny, także im wcześniej, tym lepiej.
Widoki z autobusu w drodze na Alishan
Most w drodze na Alishan
Brama do Narodowego Leśnego Parku Rekreacyjnego Alishan
Ze względu na brak czasu, my zwiedziliśmy niewielką część Parku Przyrodniczego Alishan, czyli Narodowy Leśny Park Rekreacyjny Alishan 阿里國家山森林遊樂區. Wstęp do tego parku jest płatny (obejmuje ubezpieczenie), chociaż muszę przyznać, że system zniżek i cen promocyjnych (mimo, że niełatwy do zrozumienia) uczynił cenę o wiele niższą niż się spodziewałam. Nie zajęło nam wiele czasu, by uświadomić sobie, że ów Leśny Park Rekreacyjny Alishan jest jednym z tych miejsc Tajwanu gdzie przyjeżdżają turyści…. Dużo turystów… Autobusami…. z Chin (ale nie, że “wyprodukowano w Chinach” te autobusy, chociaż może tak być, ale że turyści pochodzą z Chin). Do tej pory moi współtowarzysze nie mieli szansy w czasie swojej podróży po Tajwanie obcować z takimi wycieczkami. A warto powiedzieć, że są to zazwyczaj dość wyróżniające się grupy: głośne, wiecznie się przepychające, robiące co chwilę zdjęcia grupowe, mówiące “heloł” do każdego białego… innymi słowy, z lekka irytujące. Nie mówię, że tylko grupy turystyczne z Chin się tak zachowują, ale chodzi mi o to, że na Tajwanie od razu się rozpoznaje taką wycieczkę, mimo że jej uczestnicy porozumiewają się w tym samym języku, co Tajwańczycy,  do tego wyglądają podobnie (oszczędzę sobie wchodzenia w szczegóły dotyczące ubioru, bo nie chcę już tu więcej robić jakiś podziałów).
Model lokomotywy kolei Alishan
Na zwiedzenie całego Parku Przyrodniczego Alishan wystarczy około 4-5 godzin. To właśnie tutaj kursują te dwa krótkie odcinki kolejki Alishan: jeden wiodący do stacji Zhushan 祝山 (skąd ogląda się wschody słońca), a drugi do stacji Shenmu 神木 (“Świętych/boskich drzew”). W kasie biletowej zasugerowano nam, by najpierw pojechać pociągiem na linii Zhushan, ale do stacji Zhaoping 沼平 (do Zhushan odjeżdża tylko jeden pociąg w ciągu dnia – przed świtem) i stamtąd przejść do stacji Shenmu, po drodze oglądając większość atrakcji na terenie tego parku. Postąpiliśmy zgodnie z sugestiami, szczęśliwie załapując się na właśnie odjeżdżający pociąg do Zhaoping. Podróż zajęła nam około 7 minut. Nie trzeba iść daleko od stacji by trafić na Staw Sióstr 姊妹潭 (pewnie wiąże się z nim jakaś bardzo smutna legenda). By dotrzeć do kolejnych atrakcji wystarczy trzymać się głównej ścieżki. Ale ze względu na to, że oprócz nas było bardzo dużo trzymających się głównej ścieżki (wspomniane wcześniej wycieczki), postanowiliśmy odbić na bok. Zaskakujące jest to, jak pusto może być na tak samo przyjemnej ścieżce, jeżeli nie wiedzie do topowych miejsc!
Pociąg na Alishan, stacja Zhaoping
Korzenna kryjówka w Narodowym Leśnym Parku Rekreacyjnym Alishan
Ścieżka wiodąca do Stawu Sióstr
Staw Sióstr
Staw Sióstr po raz kolejny
Ścieżka odbijająca od głównego szlaku, a wiodąca do szlaku na górę Wielką Tashan 大塔山 będącą najwyższym szczytem w pasmie górskim Alishan (2663 m. n.p.m.)
Dalszy ciąg ścieżki do szlaku na Wielką Tashan
Obserwując turystów z oddali
Jeszcze raz Staw Sióstr
Przedostatni raz Staw Sióstr - tym razem zza drzewa
I już ostatni raz... :)
Drzewne serce lub sercodrzewo
A w górze wciąż drzewa
Wróciwszy jednak na główny szlak i przeszedłszy przez Ogród Magnolii trafiliśmy do Świątyni Shouzhen 受鎮宮 poświęconej taoistycznemu bóstwu: Cesarzowi Xuanwu 玄天上帝 (ten sam, którego figura stała na Jeziorze Lotosu w Kaohsiungu). Okazało się, że odbywały się tam akurat jakieś rytuały, najprawdopodobniej związane z urodzinami bóstwa, przypadającymi na 3 dzień 3 miesiąca kalendarza księżycowego. Wprawdzie to jeszcze nie ten dzień (w tym roku  to 2 maja), ale w świętowanie rozciąga się na okres przed i po urodzinach – nie, nie cały rok! Całość prezentowała się dość niezwykle: ludzie przekładali posążki bóstw nad kadzielnicą przed wejściem, a następnie dwóch mężczyzn znajdujących się w transie wykonywało swego rodzaju taniec, raz po raz stąpając po palących się pieniądzach dla bóstw (chyba).

Ogród magnolii
Przed świątynią Shouzhen
Rytuał przed Świątynią Shouzhen
Przenoszenie bóstw nad kadzielnicą przed Świątynią Shouzhen
Grupa muzyków przedświątynnych
Świątynia Shouzhen
Staw w okolicach Świątyni Shozhen
Popatrzeliśmy chwilę i ruszyliśmy dalej – do czerwonych cyprysów (tych, nad którymi Japończycy się zlitowali). Była to podróż jak do innego świata, w czym pomagała nam unosząca się nad ziemią mgła. Wznoszące się ponad 25 a nawet 40 metrów w górę drzewa, których wiek sięga nawet 2000 lat, sprawiają magiczne wrażenie.
Drzewo numer 28 (43,5 m wysokości, 2000 lat)
Na szlaku wielkich drzew
Strumień przecinający szlak wielkich drzew
Trochę powykręcane drzewo
Drzewna plątanina na szlaku
Altana
Drzewo trzech pokoleń (tzn. na pierwotnie rosnące tu drzewo narosło kolejne, a później jeszcze jedno)
Wielkie drzewo
Kolejne wielkie drzewo
 Następnie dotarliśmy do stacji Shenmu, i właściwie stąd moglibyśmy już wsiąść w pociąg i wrócić do stacji Alishan (skąd wyruszyliśmy), ale zdecydowaliśmy rzucić jeszcze okiem na świątynie buddyjską Ciyun 慈雲寺, w której znajduje się tysiącletnia statua Sakyamuni z brązu podarowana przez króla Tajlandii. Jeśli chodzi o stację Shenmu, to swoją nazwę bierze od ponad 3000 letniego cyprysu niegdyś rosnącego w tamtym miejscu. Drzewo było przez wiele lat strzeżone przed plemię Zou, jednak nie byli oni w stanie ustrzec cyprysu od niszczących działań natury (chociaż i tak drzewo trzymało się dość długo). W 1956 roku drzewo zostało trafione przez piorun i wypaliło się od środka – to nie powaliło drzewa, ale w 1998 roku biuro leśnictwa zdecydowało o ścięciu drzewa, ze względu na jego niebezpieczne przechylenie. Powalone drzewo pozostało na pamiątkę przy stacji.

Świątynia Ciyun
Pień Świętego Drzewa
 Po powrocie do stacji Alishan przyszedł czas na obiad i pamiątki. W międzyczasie w końcu sprawdziła się prognoza pogody na ten dzień, wieszcząca stuprocentową szansę opadów na terenie Alishan i Chiayi. Zadowoleni, że udało nam się zwiedzić park w bezdeszczowej atmosferze, wsiedliśmy do autobusu i ruszyliśmy w drogę powrotną do Chiayi.
Gdy dotarliśmy do miasta, deszcz ustąpił. A skoro tak, to zdecydowaliśmy się na ponowną wieczorną wizytę na targu nocnym Wenhua 文化路夜市 – tym razem na sucho.
Nie taki znowu pełny targ nocny Wenhua
Fontanna indyka przy targu nocnym Wenhua
No i taki to był dzień. Bardzo się cieszę, że udało mi się w końcu zobaczyć Alishan, chociaż ten Park Przyrodniczy Alishan to zaledwie niewielka część całości. Innymi słowy – trzeba wrócić, żeby obejrzeć wschód słońca, odwiedzić plemię Zou, podziwiać morze chmur unoszących się nad górami, a może i przejechać się kolejką wąskotorową od samego Chiayi aż do stacji Alishan…
Lista gości w hostelu Assemble! Backpackers w Chiayi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz