Mimo, że od niektórych Tajwańczyków
można usłyszeć, że w Tainanie 臺南 nie ma nic ciekawego, to jednak
umieściłam to miasto na trasie naszej wycieczki wokół wyspy. Dla mnie to
już wprawdzie trzecia wizyta w tym miejscu, ale uważam, że warto je
pokazać gościom. W związku z tym, że byłam tam całkiem niedawno, to nie
będę się rozpisywać o zabytkach, odsyłam do wpisów z lutego (Tainan i Anping i Świątynia Konfucjusza).
Jedyne, z czego zrezygnowałam pod
wpływem ostatniej wizyty, to nocowanie w Tainanie. Chociaż poprzedni
hostel był całkiem przyjemny, to jednak wspomnienie godzinnego czekania
na tainański autobus w okolicach hostelu było jeszcze świeże w mojej
pamięci. Dlatego też po prostu dość wcześnie wymeldowaliśmy się z
hostelu w Kaohsiungu i ruszyliśmy na dworzec i po niecałej godzinie
byliśmy już w Tainanie. Tam najpierw pozbyliśmy się naszych bagaży, po
czym skierowaliśmy kroki na przystanek, skąd odjeżdżały (moje ulubione)
autobusy turystyczne nr 88 i 99. Jednak dużo tych kroków nie
poczyniliśmy, gdyż po chwili zaczęło padać, a zatem w tył zwrot i po
kurtki z bagaży. Pan w przechowalni bagażu zapewniał, że pewnie zaraz
przestanie, ale woleliśmy nie liczyć na szczęście. Ledwo się
przyodzialiśmy w kurtki to przestało padać, ale spokojnie, deszcz
jeszcze tego dnia nie raz wrócił.
W każdym razie gdy już w końcu
dotarliśmy na przystanek i nawet się doczekaliśmy autobusu 99, którym
dość szybko moglibyśmy dojechać do dzielnicy Anping 安平 (stamtąd
planowałam zacząć), to niestety, autobus się popsuł i nie przyszło nam
do niego wsiąść. Na szczęście ze względu na święto Qingming autobusy
turystyczne kursowały według weekendowego rozkładu, czyli częściej,
toteż po chwili nadjechał autobus 88. Ten autobus najpierw przejeżdża
obok wszystkich zabytków w centrum Tainanu i dojazd do Anpingu zajmuje
mu ponad 2 razy dłużej niż 99, ale tak to przynajmniej można było
obejrzeć miasto z perspektywy autobusowej.
|
Szarobury Tainan z wieży w Forcie Anping (za tym żółtym budnykiem jest cmentarz) |
|
Fort Anping |
Zwiedzanie Anpingu rozpoczęliśmy od
Fortu Anping 安平古堡 wzniesonego przez Holendrów w XVII wieku. Niestety, w
międzyczasie mocno się rozpadało, i chodzenie wokół fortu nie należało
do zbyt przyjemnych. Obejrzeliśmy zatem wystawy w środku a potem
przemieściliśmy się do Drzewnego Domu 安平樹屋 i kupieckiego domu Tait &
Co. Tutaj większość rzeczy do oglądania na szczęście było pod dachem. W
domu kupieckim Tait & Co 原英商德記洋行 można obejrzeć figury (chyba
woskowe) obrazujące historię Anpingu, aż do wygnania Holendrów przez
Koxingę 鄭成功 (tak, już wycieczkowicze zdążyli zostać uświadomieni, jak
ważną postacią dla Tainanu jest Koxinga).
|
Drzewny Dom |
|
Koxinga spotyka się z Holendrami w domu kupieckim Tait & Co |
|
Dawna rezydencja kaligrafa Zhu Jiuying 朱玖瑩 (przy domu kupieckim Tait & Co) |
|
Wieża Fortu Anping |
Później przyszedł czas na jedzenie i tym
razem nie było prosto paniom z obsługi wytłumaczyć, że jedna osoba nie
może jeść makaronu, ryżu, panierki, glutaminianu sodu… No ale cóż, nie
zawsze wszystko idzie gładko. W każdym razie, zaspokoiwszy głód udaliśmy
się na przystanek autobusowy, by wrócić do centrum Tainanu i tam zrobić
świątynny maraton.
|
Nad kanałem |
|
Maskotka Anpingu w swoim groźnym wydaniu |
Może maraton to za duże słowo, bo wybrałam zaledwie 3
świątynie spośród 7 widzianych przeze mnie ostatnio. Zaczęliśmy jednak
od wież Chikan 赤崁樓 wzniesionych na pozostałościach zbudowanego przez
Holendrów Fortu Providenitia (普羅民遮城) .
|
Wieże Chikan |
|
Kamienne stelle przed wieżami Chikan |
|
Bóstwo w jednej z wież Chikan, do którego modlą się uczniowie o zdanie egzaminów |
Następnie (po przystanku na kawę i
herbatę) udaliśmy się do świątyni położonej w najbliższej odległości od
wież, czyli Świątyni Bogini Mazu 大天后宮. Przyznam, że miałam cichą
nadzieję, że może w świątyni będą jakieś uroczystości, gdyż mniej więcej
na ten czas przypadała pielgrzymka bogini Mazu po Tajwanie. Jednakże
żadnych uroczystości nie było, co też nie znaczy, że świątynia była
pusta.
|
W Świątyni Mazu |
|
Kamień o jakiś pozytywnych właściwościach (na tyłach Świątyni Mazu) |
Kolejna na trasie była Świątynia Tiantan 台灣首廟天壇 (świątynia
ołtarza nieba), pierwsza świątynia na Tajwanie, a na sam koniec
Świątynia Konfucjusza 孔子廟. Nawet się nie zorientowaliśmy kiedy niebo
zaciągnęło się ciemnymi chmurami, ale perspektywa wielkiej ulewy nie
napawała nas radością.
|
W Świątyni Tiantan |
|
W Świątyni Tiantan |
|
Jeden z ołtarzy w Świątyni Tiantan |
|
Budynek obserwatorium meteorologicznego (w środku mieści się muzeum)
台南氣象博物館 |
|
Budynek dawnej Akademii Sztuk Walki |
|
Świątynia Konfucjusza, główny pawilon Dacheng 大成殿 |
|
Pawilon Minglun 眀倫堂 przy Świątyni Konfucjusza |
|
Partyjka szachów na stopniach Świątyni Konfucjusza |
Niedługo potem się rozpadało, ale nie było tak
źle, jak mogłoby się wydawać. Przyspieszyliśmy tempo zwiedzania, po czym
ruszyliśmy w kierunku dworca. Po drodze zahaczyliśmy o sklep
fotograficzny, gdzie przez dobre kilka minut tłumaczyłam sprzedawcy, że
chcielibyśmy kupić pokrowiec przeciwdeszczowy na torbę na aparat.
Okazało się, że nie to chcieliśmy kupić (a pokrowiec przeciwdeszczowy na
aparat), toteż nic dziwnego, że pan przez cały czas patrzył na mnie z
kompletnym niezrozumieniem.
No i mniej więcej na tym skończyła się
nasza wycieczka po Tainanie. Około 18 wsiedliśmy w pociąg i po
czterdziestu minutach byliśmy już w Chiayi (嘉義 wg transkrypcji pinyin
Jiayi), kolejnym przystanku na naszej trasie. Tutejszy hostel, Assemble!
Backpackers, prowadzony przez Vicky i Marka, okazał się być chyba
najlepszym hostelem w jakim przyszło nam nocować. Ładnie urządzony,
czysty, no i przede wszystkim właściciele niezwykle pomocni i troszczący
się o gości (ale nie decydujący za nich, co mają robić).
Ponieważ gdy dotarliśmy na miejsce, to
nie było jeszcze bardzo późno, toteż zrobiliśmy jeszcze wypad na targ
nocny Wenhua 文化路夜市 oraz na dworzec, by kupić bilety na autobus do
Alishan.
A na sam koniec dnia znowu złapał nas
deszcz – tym razem taki, że trzeba było wykręcać wodę z butów. Dobrze,
że pokój w hostelu był wyposażony w suszarkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz