niedziela, 13 września 2009

Początek semestru






Na China Ocean University w Qingdao obcokrajowcy już od tygodnia zmagają się z nauką. Tymczasem studenci chińscy, mimo iż wcześniej spotykani w dużych ilościach na kampusie, dopiero od jutra zaczynają naukę. Nie trzeba o to nikogo pytać, wystarczy się przejść po kampusie. Obrzeża stadionu zostały wykorzystane jako miejsce parkingowe, wzdłuż alejek postawiono stoiska oferujące nowym studentom karty SIM, słowniki, artykuły codziennego użytku (wieszaki, miski, klamerki, ręczniki, koszyczki), buty, a kołdry i poduszki. Między tymi stoiskami co chwilę próbuje przecisnąć się jakiś samochód (nierzadko całkiem spory). Przy głównym wejściu pojawiła się mapa całego kampusu, a na drzewach wiszą czerwone taśmy z żółtymi znakami - oferty telefonii komórkowej. Zrobiło się bardziej gwarno i różnorodnie. Z nowymi studentami przyjeżdżają całe rodziny: mama, tata, babcia, dziadek, wujek... wszyscy pomagają dziecku przenieść bagaże, zakupić rzeczy do pokoju, przechadzają się wspólnie po kampusie. Często przyjeżdżają z daleka, dlatego muszą gdzieś przenocować, najlepiej na terenie uczelni. Wygląda na to, że dostanie się na uniwersytet to bardzo ważne wydarzenie rodzinne.
My niedzielę spędziłyśmy podobnie jak poprzednią. Leniuchowanie do południa, a potem uzupełnienie zapasów w Carrefourze. W centrum jak zwykle tłoczno, autobus przejeżdża z jednego skrajnego pasa na drugi, po to tylko by za światłami znowu zmienić pas. Przez otwartą szybę można dotknąć lusterka stojącego obok autobusu. Człowiek nie może w to uwierzyć, że jeszcze nie był świadkiem żadnej stłuczki.
Na przeciwko Carrefoura, przed jednym z najdroższych centrów handlowych w Qingdao, Sunshine Plaza, występuje jakiś zespół. Tydzień temu też tu byli. Z daleka słychać, że śpiewają po angielsku, i to bardzo dobrze śpiewają. Ostatnim razem podeszłyśmy bliżej... to obcokrajowcy. Wokalista próbuje zabawiać chińską publiczność i zmusić ją do klaskania. Grozi, że jak nie będą klaskać, to zdejmie koszulkę. Znam wszystkie utwory, jakie wykonuje, według mnie to mocne punkty w historii muzyki rockowej (tak ważne, że nie wiem, kto wykonuje, ale wiem, że mój tata tego słuchał za młodu :P). Rozglądam się wokół i zastanawiam się, co na to Chińczycy. Czy też znają te utwory, czy może przyszli tylko popatrzeć na śmiesznego obcokrajowca. Matka z córką wychodzące ze sklepu zatykają uszy. A to przecież Led Zeppelin.

3 komentarze:

  1. No tak studenci chińscy są jedynakami dlatego też to jest takie wydarzenie w rodzinie (mamin syneki) Żadnych śladów Ahoj Koćki czy ten kotek dotarł do tego Campusu tylko poprzez jeden kocyk?

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno nie ma tyle Ahoj Koćki co w Japonii, ale trochę jest. Mój kocyk to nie jedyny jej reprezentant. Wiadomo mi jeszcze o maskotce i naklejkach w innych pokojach :P

    OdpowiedzUsuń
  3. A naboru do kolek zainteresowan nie maja? W Japonii jak sie rok akademicki w kwietniu zaczyna wszedzie biegaja rozni nawiedzency i usiluja zdobyc swieza krew do swoich szeregow ;P

    OdpowiedzUsuń