piątek, 11 września 2009
Zakazane Miasto
Drugim punktem programu w Pekinie było Zakazane Miasto, po chińsku 故宫 gugong, co dosłownie oznacza 'starożytny pałac'. Kompleks pałacowy został wzniesiony w latach 1406-1420 za panowania cesarza Yongle 永乐 z dynastii Ming. Był rezydencją cesarzy tej i następnej dynastii, Qing. Po ustanowieniu republiki w 1912 roku część zewnętrzna Zakazanego Miasta została udostępniona jako muzeum, w części wewnętrznej do roku 1924 nadal mieszkał cesarz. W czasie inwazji japońskiej Zakazane Miasto uległo poważnym zniszczeniom (wtedy też większość zabytków została wywieziona na Tajwan i teraz znajduje się w tamtejszym Muzeum Pałacowym w Tajpej), ale po powstaniu Chińskiej Republiki Ludowej zostało odbudowane. Jest to największy kompleks pałacowy na świecie, składa się z 980 budynków i zajmuje powierzchnię 780 tyś. m2. Zgodnie z zasadami fengshui, pałac został wzniesiony symetrycznie na linii północ-południe. Całość otoczona jest fosą oraz trzema parkami w stylu północnym (gdzie większą część zajmuje jezioro). Od południowej strony Zakazane Miasto zamyka brama Tian'anmen 天安门(Brama Niebiańskiego Spokoju), a za nią znajduje się słynny Plac o tej samej nazwie. Charakterystycznym elementem całości są żółte dachówki, żółty był w Chinach kolorem zarezerwowanym dla cesarzy.
Każdy z głównych pawilonów pełnił inną funkcję w życiu cesarza: audiencje, uroczystości, koronacja... ale kolejną, poza dachówkami, cechą wspólną jest tzw. droga cesarska, na której wyryte są smoki (również symbolizujące cesarza). Po obu stronach drogi szła służba cesarza niosąca lektykę cesarską, dlatego też droga ta nie posiada schodów.
Mogłabym wypisać wiele informacji dotyczących poszczególnych budynków, ale szczerze muszę przyznać, że z początkowego zachwytu w pewnym momencie zwiedzanie Zakazanego Miasta staje się męczące. Ciężko dostrzec różnice między budynkami (poza znakami nad wejściem), a fala turystów utrudnia swobodne zwiedzanie. W północnej części można się zgubić na chwilę w labiryntach korytarzy, podziwiać misterne rzeźby na dachach i pospacerować wśród drzew i skał perforowanych.
Może nie powinniśmy porywać się na tak ogromny zabytek pierwszego dnia przylocie, sama nie wiem.... Coś mi się zdaje, że muszę wrócić do Zakazanego Miasta i poświęcić mu więcej uwagi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wracac do Zakazanego Miasta?! Cos takiego to chyba tylko sinologowi moze przyjsc do glowy (albo Chinczykowi).
OdpowiedzUsuńNas to miejsce zabilo XP
Hurra mam gmaila - wpisy masz pewne bydzie twardy komentarz i biezaca obserwacja
OdpowiedzUsuńChyba za szybko zwiedziliśmy to Zakazane Miasto. Potem, jak sobie czytaliśmy o nim, to mieliśmy wrażenie, że żadnej z tych rzeczy nie zauważyliśmy. Dostrzegliśmy tylko to, o czym mowa była na wykładach ze sztuki chińskiej (a może aż to) - a o tym z kolei nie było w informacjach, jakie znaleźliśmy. Także mamy trochę poczucie, że zignorowaliśmy wielki zabytek Chin. Mniejsza z tym, ale przecież jak ktoś do nas przyjedzie w gości, to go tam zabierzemy, no nie? :P
OdpowiedzUsuń