czwartek, 24 września 2009
Zgromadzenia
Pojawiły się plotki o świńskiej grypie, że niby na kampusie zaraz obok naszego jest już 15 przypadków. Podobno nie podają nam terminu, od kiedy do kiedy mamy wolne, ponieważ ciągle to ustalają (wypuszczać nas na świat, czy nie?). Ech, panikarze... Niby, że nie powinniśmy się gromadzić w większej ilości, żeby unikać zagrożenia, a tu proszę, jutro powitanie nowych studentów w hotelu (!), dzisiaj powitanie chińśkich studentów wydziału języków obcych. Gdzie nie spojrzeć, tam tłumy (he he, przecież to Chiny). W każdym razie poszłyśmy dzisiaj na owo powitanie, sądząc że będzie to w większej części koncert grupy, której próbę oglądałyśmy. Okazało się jednak, że to całe wydarzenie obfitowało w różne występy: tańce, śpiewy (po francusku, angielsku, chińsku), gry, skecze (zupełnie przez nas niezrozumiałe). "Nasza" grupa była na końcu. Zestresowali się (my też, trzymałyśmy za nich kciuki) i poszło im dużo słabiej niż w czasie prób. Ojoj...
Poza tym po raz kolejny poległam podczas próby wytłumaczenia pani w aptece, czym jest probiotyk. Pani się mnie zapytuje: A na jaki organ ma to pomóc? Na jaką chorobę? Król: Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale na wszystko ma pomóc. No nic, pani chciała mi dać witaminki za 140 yuanów. Podziękowałam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz