poniedziałek, 28 września 2009

Plany upadają i powstają znowu

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Zaczął mnie przerażać nasz szalony plan podróży, wszystko niby dokładnie zaplanowane, ale nie można kupić biletów, a jak gdzieś się zostanie, to cały plan runie. Pojechałyśmy na dworzec, chcąc kupić bilet będący w zasięgu 5 dni: Qufu 曲阜 - Luoyang 洛阳. Miałyśmy upatrzony pociąg nocny, który jechał 8 godzin i przyjeżdżał o 5 rano na miejsce. Chwila niepewności i są bilety! Stojące... Nie, podziękujemy, nasz plan nie zakładał odpoczywania w dzień. Gdy zapytałyśmy o następny dzień, to pani odparła, że na następny dzień można kupić bilet dopiero jutro, dziś nie sprzedają. Najlepiej pojawić się o 8, żeby zawalczyć z milionem Chińczyków o bilet. Eeee... Spasowałyśmy, to dopiero pierwszy bilet, a co będzie potem? Obmyśliłyśmy inny plan. Najpierw powspinamy się na Taishan, wrócimy do Qingdao, a potem polecimy do Chengdu samolotem tam i spowrotem, a do Luoyangu i Xi'anu (czyt. Si'an) pojedziemy w jakiś weekend (wydłużony troszkę :P). Wiadomo, że bilety na samolot drogie, ale ruszyć się gdzieś warto, a poza tym dostałyśmy namiary na stronę z bardzo dobrymi cenami biletów!
Witaj przygodo.
Zdjęcia później (a i tak nie na temat :P).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz