sobota, 25 maja 2013

Bilety, rozstania, loteria

Jak już wspomniałam w poprzednim wpisie, piątek zamienił się z sobotą i dziś od 9 do 12 miałam zajęcia z chińskiego w biznesie. Formuła taka sama jak poprzednio - 3 godziny, 3 grupy prowadzących, prezentacje w Power Poincie, a w domu wypełnić formularz ewaluacyjny. Materiał był trudniejszy niż poprzednio, toteż jestem pewna czy wszystko załapałam, ale to głównie dlatego, że po polsku nie wiem, jak na czym polegają te rzeczy i jak je nazwać.
Po zajęciach i obiedzie karnęłam się na dworzec, gdzie odebrałam zarezerwowane wczoraj bilety do Taidongu i z powrotem. No tak, nie wspomniałam... Za 4 dni (w środę) rozpoczyna się przerwa międzysemestralna i wybieram się z Hannah na Zieloną Wyspę 綠島 (nie, nie do Irlandii) - położoną na wschód od wyspy Tajwan. Ostatnio kilku znajomych się wybrało na Zieloną Wyspę i bardzo polecali, więc postanowiłyśmy sprawdzić osobiście jak tam jest. Można się tam dostać promem z okolic Taidongu, stąd też bilety tamże. Ku mojemu zaskoczeniu, za bilety zapłaciłam o 230 NTD mniej niż wynikało z rezerwacji i ku mojemu jeszcze większemu zaskoczeniu, na biletach była wydrukowana o wiele wyższa cena niż w rezerwacji. Gdy się przyjrzałam, to okazało się, że owszem, na dwóch biletach (z 4, po 2 bilety dla każdej z nas) jest cena wyższa od przewidywanej, ale na dwóch pozostałych nie ma ceny. Innymi słowy - kupując bilet w obie strony jest taniej.

Po południu otrzymałam wiadomość od Ti-Anny, że w wyniku pewnych okoliczności, opuszcza Tajwan za 2 dni i nie jest w stanie dokładnie określić, kiedy wróci, więc proponuje kolację w większym gronie. W ten sposób zostały określone plany na wieczór. Poszliśmy do japońskiej restauracji, gdzie można było zjeść okonomiyaki! Jeeej! Poza tym jeszcze jakieś inne yaki (po chińsku było 文字燒). Poznałam sporo nowych osób, w większości z drużyny smoczych łodzi i ogólnie miło spędziłam czas.
Jakieś "yaki', wersja podwójna

Na sam koniec dnia zostawiłam sobie sprawdzenie rachunków! Tak, to dziś ogłaszają numery za marzec i kwiecień. I cóż mogę powiedzieć, Droga Rodzino, wypłata za bycie Waszym przewodnikiem po Tajwanie, wkrótce wpadnie w moje ręce. Odwiedziły mnie 3 osoby, to i 3 rachunki z czasu tej wizyty wygrały! Dwa z tego samego dnia (powrót z Penghu) oraz jeden z dnia, kiedy już samotnie musiałam jeść obiad, gdy Wy wsiadaliście do samolotu. No i jeszcze jeden rachunek się trafił z późniejszego czasu. A żeby tego było mało, to poza trzema trafieniami po 3 (czyli 200 NTD), znalazła się też czwórka, czyli 1000 NTD. Szaleństwo (które w całości pójdzie na 1/17 guzhengu:D)!

A, uzupełniłam wpis z niedzieli, 19 maja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz