Wybrałam się dzisiaj w tereny w okolicach stacji metra Wanlong 萬隆站 (trzy stacje na południe od stacji przy której mieszkam) i stamtąd spacerkiem wróciłam w swoje okolice, po drodze mijając kampusy trzech uczelni, tereny mniej lub bardziej miejskie, sklepy, warsztaty samochodowe, place konstrukcyjne, gdzie wkrótce powstaną wielkie budynki, restauracje i kawiarnie - czyli Tajpej w pełnej krasie. Doprawdy, to miasto nie przestaje zadziwiać.
Taka zielona ścieżka zaraz przy dużej ulicy |
Japońscy robotnicy, proszę zwrócić uwagę, że niemal każdy ma inny krój spodni, a poza tym, ten po prawej chyba coś przeskrobał, że się tak za kolegą chowa |
Wieczorem odbyła się zaległa kolacja urodzinowa Gamiego. Wybraliśmy się do restauracji gdzie podawano dania kuchni hongkońskiej. Gamy zdradził (chociaż nie był to pewnie jakiś sekret), że przychodzi wraz z rodziną do tej restauracji już od lat, także właściciel miał szansę obserwować jak mały Gamy wyrasta do około 1,90 m. A ja podczas kolacji urodzinowej poznałam osobiście kilka osób, których twarze były mi już bardzo dobrze znane ze zdjęć Gamiego (zajmuje się profesjonalnie fotografią), a także spróbować wielu smakowitych dań. Część biesiadników po kolacji ruszyła na boje muzyczne w karaoke, jednak ja spasowałam, gdyż nie dalej jak we wtorek byliśmy w karaoke, a poza tym jutro wybieram się z Hannah i Reinim na małą wycieczkę poza miasto i w planach jest dość wczesne (jak na niedzielę) wstawanie, toteż bez szaleństw. No a jeszcze, żeby był trzeci argument do kompletu - nie umiem śpiewać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz