sobota, 18 maja 2013

Sobotnio

Ciekawe, ile osób zdążyło zobaczyć informację na drugim blogu, że się przenoszę tutaj, zanim tamten znowu padł. Oj joj... Kiepsko.

Wybrałam się dzisiaj w tereny w okolicach stacji metra Wanlong 萬隆站 (trzy stacje na południe od stacji przy której mieszkam) i stamtąd spacerkiem wróciłam w swoje okolice, po drodze mijając kampusy trzech uczelni, tereny mniej lub bardziej miejskie, sklepy, warsztaty samochodowe, place konstrukcyjne, gdzie wkrótce powstaną wielkie budynki, restauracje i kawiarnie - czyli Tajpej w pełnej krasie. Doprawdy, to miasto nie przestaje zadziwiać.
Taka zielona ścieżka zaraz przy dużej ulicy

Japońscy robotnicy, proszę zwrócić uwagę, że niemal każdy ma inny krój spodni, a poza tym, ten po prawej chyba coś przeskrobał, że się tak za kolegą chowa


Wieczorem odbyła się zaległa kolacja urodzinowa Gamiego. Wybraliśmy się do restauracji gdzie podawano dania kuchni hongkońskiej. Gamy zdradził (chociaż nie był to pewnie jakiś sekret), że przychodzi wraz z rodziną do tej restauracji już od lat, także właściciel miał szansę obserwować jak mały Gamy wyrasta do około 1,90 m. A ja podczas kolacji urodzinowej poznałam osobiście  kilka osób, których twarze były mi już bardzo dobrze znane ze zdjęć Gamiego (zajmuje się profesjonalnie fotografią), a także spróbować wielu smakowitych dań. Część biesiadników po kolacji ruszyła na boje muzyczne w karaoke, jednak ja spasowałam, gdyż nie dalej jak we wtorek byliśmy w karaoke, a poza tym jutro wybieram się z Hannah i Reinim na małą wycieczkę poza miasto i w planach jest dość wczesne (jak na niedzielę) wstawanie, toteż bez szaleństw. No a jeszcze, żeby był trzeci argument do kompletu - nie umiem śpiewać.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz