Niecałe dwa tygodnie temu podeszła do mnie nauczycielka z zajęć dodatkowych (lekcji w dużych grupach) z pytaniem, czy nie chciałabym uczestniczyć w sobotnich zajęciach językowych. Po zajęciach trzeba będzie ocenić nauczycieli, zajęcia odbędą się trzy razy, płatne 2000 NTD, potrzebują osób o wyższym stopniu znajomości chińskiego - niej więcej tyle zrozumiałam, ale przyznam szczerze, że hasło płatne 2000 NTD (mi płacą, a nie ja im) wystarczyło. Powiedziałam, że tylko się upewnię, czy we wszystkie z podanych sobót mam wolne i wówczas odpowiem, czy wchodzę w to, czy nie... Soboty okazały się wolne, także wchodzę! Z konwersacji mailowej - gdzie człowiek może sobie spokojnie przeczytać informację kilka razy a nawet sprawdzić słówka w słowniku, dowiedziałam się, że są to zajęcia z chińskiego biznesowego - tym lepiej, bo nie czuję się mocna na tym polu. Zajęcia są rodzajem ćwiczenia dla studentów przymierzających się do nauczania właśnie tego przedmiotu. Wchodzę w to!
No i właśnie dziś o godzinie 9 odbyły się pierwsze zajęcia. Nauczycieli więcej niż uczniów. Uczniów było zaledwie troje, a nauczycieli i obserwatorów ponad 10. Zajęcia były kolejno prowadzone przez 3 grupy. Każda miała godzinę na przeprowadzenie danej jednostki lekcyjnej. Uczniowie w domu mieli już zapoznać się z materiałem, także pewne rzeczy z podręcznika zostały pominięte. Wszyscy przyjęli mniej więcej taką samą metodę (możliwe, że mieli taką narzuconą), czyli prezentację w Power Poincie z słówkami, przykładami zdań i obrazkami. Największą inwencją wykazały się nauczycielki z drugiej grupy, które prowadziły lekcje o wynajmie mieszkań. Co nie znaczy, że pozostałe grupy źle przygotowały zajęcia! Wszystkie lekcje były w porządku i czas szybko zleciał.
Wszystko ładnie pięknie, ale najgorsza część czekała już w domu - teraz trzeba szczegółowo opisać, co właściwie się działo na zajęciach, czy metody nauczania były dobre, co bym zmieniła, itd, itp. Innymi słowy ocenić tych biednych studentów, którzy przed chwilą prowadzili zajęcia. Nie jest to łatwe zadanie - oczywiście, mogę napisać, tak jak na tym blogu, ze wszystkie zajęcia były w porządku. Ale przecież nie o to chodzi. Potrzebna jest im przecież ocena, z której będą mogli wyciągnąć wnioski na przyszłość i dopasować swoje zajęcia do oczekiwań uczniów. Z drugiej strony czepianie się każdego szczegółu też nie jest dobrym sposobem. No cóż, oni się męczyli w trakcie zajęć, to teraz ja się pomęczę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz