Gdy jak zwykle przed wyjściem do szkoły sprawdzałam, co w internecie piszczy, natknęłam się na informację zamieszczoną przez moje centrum językowe, głoszącą, że na dziś zaplanowane są 36. coroczne ćwiczenia ewakuacyjne na wypadek ataku powietrznego (to się chyba nalot nazywa), ich chińska nazwa brzmi Wan An 萬安36號演習. Ćwiczenia miały trwać od 13:30 do 14. W trakcie takich ćwiczeń obywatele mają obowiązek udać się do mieszkań lub po prostu pobliskich budynków, wyłączyć prąd, pozamykać okna i grzecznie czekać na zakończenie akcji. Samochody nie mogą się poruszać po ulicy, metro wprawdzie kursuje normalnie, ale pasażerom nie wolno opuścić stacji metra (samoloty też muszą się zatrzymać :D). Od nauczycielki dowiedziałam się, że teraz to taki trening nie jest dużym utrudnieniem dnia codziennego, ale kiedyś trzeba było chodzić do schronów i bardzo restrykcyjnie przestrzegano zasad postępowania.
Wiedząc już, że coś się będzie działo, postanowiłam zabrać ze sobą aparat fotograficzny. Niestety, na nic mi się on nie przydał, gdyż w trakcie ćwiczeń byłam akurat z koleżankami z grupy w bibliotece, gdzie ćwiczenia polegały na tym, że pani bibliotekarka po usłyszeniu syren alarmowych na zewnątrz, wyłączyła światło. Pięć minut przed końcem ćwiczeń uświadomiłyśmy sobie, że możemy przecież wyjrzeć przez okno i spojrzeć, cóż to się dzieje ciekawego na świecie. Jednak budynek znajdujący się zaraz naprzeciwko naszego centrum językowego zasłonił nam większą część ulicy, także trudno nam było ocenić, czy nic nie jeździ. Na ulicy można też było dostrzec przechadzających się ludzi... Co za niepoważne podejście do ćwiczeń!
W każdym razie nie było czego fotografować.
Po jakże atrakcyjnym wczesnym popołudniu przyszedł czas na inne ćwiczenia - guzheng! Ech, dalej nie daję rady z "Księżniczką Mononoke", ale reszta idzie dobrze. Poprosiłam nauczycielkę o koło ratunkowe, czyli o przesłanie podkładu muzycznego do tego utworu, który będzie nam towarzyszył w czasie występu, żeby poćwiczyć w odpowiednim tempie na moim papierowo-pałeczkowym guzhengu. Trzymajcie kciuki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz