Cały dzień w prezentach. To w końcu urodziny na Tajwanie.
Już rano otrzymałam prezent od koleżanki z grupy, Japonki Lihui. Dobrze, że się zaopatrzyłam w paczkę krówek, to mogłam jak za czasów szkolnych, obdzielić wszystkich w klasie cukierkami z okazji urodzin. Jednak nie pomogło to w uniknięciu drugiego prezentu, czyli sprawdzianu, ale szczerze mówiąc, już odpytywanie w szkole było trudniejsze.
|
Prezent od Lihui, Miłymiś będzie miał większego brata, czekam na propozycje imienia |
Kolejnym prezentem był telefon od Myry z prośbą o przełożenie zajęć z wypracowań z dzisiaj na czwartek, dzięki czemu dostałam dodatkowe 2,5 godziny na spędzenie urodzin jak mi się podoba.
A podobało mi się, żeby wydać trochę pieniędzy (a, jeszcze jeden prezent - stypendium przyszło) i powiększyć zawartość "szafy". Wybrałam się więc na łowy na Ximending, ale niestety, mój główny cel, czyli sklepy w Czerwonym Domu, był akurat nieczynny. Na szczęście Ximending to raj małych sklepików, także przyjazd tu nie był na marne. I tak, po paru godzinach łowów z kilkoma nowymi sztukami odzieży oraz tomikiem komiksu "Black Dog" (血黑犬) wróciłam w swoje okolice, ale bynajmniej nie dlatego, że szał zakupowy dobiegł końca. Swoje kroki skierowałam do kawiarni "Parachute", będącą częścią hostelu, w którym mieszkała rodzina (a mimo to, byłam w tej kawiarni pierwszy raz). Tam czekali już na mnie Hannah i Reinhard. Chwilę posiedzieliśmy, przy okazji przyszedł czas na kolejny prezent: Reini zafundował mi kawę :D, a następnie wybraliśmy się na targ nocny Shida, gdzie miałam zamiar kontynuować zakupy. Reini postanowił nam nie towarzyszyć :D.
|
Reini z kociakiem z "Parachute" |
|
Kociak, który ma ksywę Gollum |
Liczyłam, że nabędę jakieś krótkie spodenki, dziwne spódnice lub dziwne spodnie, ale zasady dotyczące mierzenia ubrań na targach nocnych sprawiły, że nie udało mi się zrealizować tego planu. Okazało się bowiem, że w większości sklepów (miały przymierzalnie) nie można było mierzyć elastycznych ubrań. W myśl, że skoro są elastyczne, to na pewno będą dobre. I na nic się zdały tłumaczenia, że wciśnięcie się w ubranie to jedno, a wyglądanie dobrze w tymże ubraniu to drugie. Nie da się zaprzeczyć, że ciuchy na targu nocnym są tanie, ale mimo wszystko kupowanie w ciemno, może się okazać wyrzucaniem pieniędzy. Jednak mimo wszystko nabyłam kolejne sztuki odzieży.
Obładowana siatami wróciłam do domu około 10, a tam czekało na mnie mnóstwo wiadomości z życzeniami urodzinowymi, rozmowy telefoniczne i w ogóle same fajne rzeczy. Dziękuję wszystkim za pamięć!
|
Zakupy |
|
Strój nr 1 |
|
Strój nr 2 |
|
Strój nr 3 |
|
I strój nr 4 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz