środa, 29 maja 2013

Pierwszy etap wycieczki - Taidong

Zbiórka na dworcu w Tajpej o 9:45, małe zakupy w Siódemce i można ruszać na peron, skąd pociąg zabierze nas do Taidongu 台東. Zajmie mu to wprawdzie 7 godzin, co dla niektórych Tajwańczyków podróżujących po swojej ziemi, może być nie do przyjęcia (tak długo!?) i wybiorą samolot, jednak dla nas tyle godzin w pociągu to nic wielkiego. Ogólnie podróże po wschodnim wybrzeżu publicznym transportem przeważnie są bardziej czasochłonne niż te po drugiej stronie wyspy, co wynika z warunków naturalnych.

Z okna pociągu relacji Tajpej - Taidong
Widoki pociągowe
Po siedmiu godzinach oglądania widoków, czytania, spania, a przede wszystkim unikania upału na zewnątrz, dotarłyśmy w końcu na nowy dworzec w Taidongu, znajdujący kilka kilometrów od centrum miasta. Dworzec powstał w 1982 roku i na początku nosił nazwę Binan 卑南站, wówczas wciąż jeszcze funkcjonował stary dworzec w centrum Taidongu i dopiero w 2001 roku, gdy na stary dworzec przestały wjeżdżać pociągi, to zmieniono nazwę dworca Binan na dworzec Taidong.

Na dworcu w Taidongu - proszę zwrócić uwagę na temperaturę :D
Pustka wokół nowego dworca w Taidongu (no dobrze, może nie taka znowu pustka, ale wiele nie ma)
Najprostszym sposobem dostania się do centrum miasta jest przejazd taksówką (ogólnie jest to zalecany środek transportu w tych rejonach), ale Hannah i ja nie należymy do tych, co idą na łatwiznę (a poza tym liczymy każdy grosz w portfelu:D), dlatego wybrałyśmy autobus. Znalezienie przystanku nie było trudne, i chociaż rozgryzienie rozkładu jazdy już należało do zaawansowanych zadań, to nie było konieczne, gdyż po paru chwilach ujrzałyśmy nadjeżdżający autobus, do którego, jak już tylko się zatrzymał, zaczęło wsiadać sporo osób, stąd prosty wniosek - jedzie do centrum! Jeszcze tylko się upewniłyśmy, pytając jednego z wsiadających, i już po chwili dałyśmy się powieźć do Taidongu. Chociaż wysiadłyśmy o dwa przystanki za daleko, to z pomocą mapki (oczywiście zabranej z informacji turystycznej) udało nam się bez problemu dotrzeć do hostelu o sympatycznej nazwie "Who Knows?" (Kto wie?). Zostawiłyśmy rzeczy w sześcioosobowym pokoju, zapytałyśmy, jak mamy dotrzeć transportem publicznym do portu Fugang 福岡 (skąd odpływa prom na Zieloną Wyspę), przy okazji dowiadując się, że jeszcze jest poza sezonem i promy odpływają tylko o 9:30, a nie kilka razy w ciągu dnia, jak sądziłyśmy, i ruszyłyśmy na podbój miasta.
Hostel "Who Knows"
Magiczne zlewy w hostelu
Hostelowe leżaczki
No dobrze, nie taki znowu podbój, bo w Taidongu nie ma o tej porze (środa, godzina 18:30) wiele do podbijania. Taidong nie jest dużym miastem, co więcej - co od razu rzuca się w oczy, nie jest ruchliwym miastem, takim jak np. Zhongli 中壢, dzięki czemu człowiek już czuje, że tempo życia zwalnia do wakacyjnego rytmu. Wcześniej na tych terenach zamieszkiwały głównie plemiona aborygeńskie Puyama 卑南族 i Amei 阿美族,i właściwie do tej pory są to rejony gdzie aborygeni stanowią spory odsetek ludności. Taidong zdaje się mieć położenie idealne - nad oceanem, wysokie góry w zasięgu ręki, tereny równinne idealne do przejażdżek rowerowych... a jednak, nie jest to raczej baza wypadowa do innych miejsc, niż cel podróży (przynajmniej dla obcokrajowców). Ja też miałam obraz tego miasta, jako niespecjalnie wartego uwagi, jednak po pobycie tutaj zmieniłam zdanie. Nie jest to Tainan - stare miasto, gdzie można całe dnie spędzać na zwiedzaniu zabytków, ale można tu w inny sposób spędzić czas (o tym później).
W każdym razie nasz spacer po mieście zaczęłyśmy od zorientowania się, gdzie jest przystanek autobusowy, skąd możemy jechać do portu Fugang, a następnie przeszłyśmy do nieplanowanych zakupów (z przerwą na jedzenie), gdyż trudno było przejść obojętnie obok sklepów z butami po 390 NTD (zwłaszcza, gdy człowiek takowych potrzebuje) oraz szortami za 50 NTD (6 zł!). Główny targ nocny, Siwei 四維夜市, okazał się funkcjonować tylko w soboty, toteż musiałyśmy się zadowolić Ulicą Owoców 水果街. Po ogólnych zwiadach wróciłyśmy do hostelu, gdzie ucięłyśmy sobie pogawędkę z innymi gośćmi hostelu, popanikowałyśmy na widok karalucha w pokoju (który schował się pod moim łóżkiem), zachwyciłyśmy zlewami i po tym wszystkim udałyśmy się na spoczynek.
Rzeźba w wiosce artystycznej mieszczącej się na terenie dawnego dworca Taidong
Ulica Owoców w Taidongu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz