Wczorajsza noc nie należała do przyjemnych. Gdy już sobie leżałam w łóżku i byłam na bardzo dobrej drodze do zaśnięcia, to coś błysnęło w klimatyzacji, a po pokoju zaczął się roznosić swąd dymu. Co ja na to? Panika! Otwieram okno, biegam po pokoju, zbliżam rękę do klimatyzacji... na szczęście nic nie wskazywało na to, jakoby się miała zająć ogniem. Odłączyłam ją więc od prądu (jakby co, to już wcześniej była wyłączona, ale wtyczka cały czas pozostawała w kontakcie), się poprzejmowałam, po czym poszłam spać.
Rano skontaktowałam się z asystentem właściciela mieszkania, by zapytać, co robić. Ten zainterweniował i załatwił na wczesne popołudnie wizytę pana reperującego klimatyzację. Zasugerował mi też pójście do któregoś z lokali obok i poczekanie tam, bo u mnie hica. Jednak ponieważ znałam godzinę przyjścia mechanika, więc postanowiłam po raz ostatni skorzystać z promocji "kup jeden napój a dostaniesz drugi za darmo" w kawiarni Ikari (mają tę promocję każdego 10 i 25 dnia miesiąca) i tam posiedzieć jakiś czas. Po powrocie musiałam jeszcze trochę poczekać i wtedy już poszłam do lokalu obok. Okazało się, że tylko jeden, większy, był otwarty. Pan od klimatyzacji przyszedł niewiele później, odkręcił główną płytę, pooglądał, wyszedł przez okno, sprawdził od zewnątrz, po czym wydał wyrok - nie da się naprawić od ręki, potrzeba co najmniej kilku dni, a poza tym nie będzie to tania impreza... A upał taki, że stojąc obok i nic nie robiąc już się cała zgrzałam. W związku z tym pan wykonał telefon do asystenta, później oddał mi słuchawkę i zostałam poinformowana, że prawdopodobnie nie będą tego teraz naprawiać, a ja się mogę przeprowadzić do lokalu obok. Nie żeby od razu z wszystkimi rzeczami, ale z radością wzięłam komputer i przeniosłam się do przyjemnego chłodu. Jednak na razie planuję spać u siebie w pokoju, a tam przesiadywać za dnia (jeśli akurat muszę coś tu zrobić).
|
Lokal tymczasowy, kuchnia |
|
Lokal tymczasowy, sypialnia |
Po południu natomiast wybrałam się ze znajomymi na oglądanie fajerwerków w przystani Dadaocheng 大稻埕 w ramach corocznego Tajpejskiego Festiwalu Muzyki i Fajerwerków Dadaocheng
2013 臺北大稻埕音樂煙火節 . Na miejsce (do parku nadrzecznego Yanping 延平河濱公園) dotarliśmy dość krętymi ścieżkami z stacji metra Shuanglian 捷運雙連站. Po drodze zahaczyliśmy o targ nocny Ningxia 寧夏夜市, gdzie każdy złapał coś do jedzenia - wychodząc z założenia, że w przystani zapewne będą stoiska z jedzeniem, ale będzie tam też wiele osób okupujących te stoiska.
|
Targ nocny Ningxia jeszcze przed zmierzchem |
Gdy dotarliśmy na miejsce, to już całkiem sporo osób okupowało miejsca na trawie, ale wciąż było gdzie usiąść. Usiedliśmy więc, pograliśmy w różne gry, zapraszając do udziału Tajwańczyków siedzących obok i jakoś nam zleciał czas do fajerwerków. Ze względu na tłumy i niski wzrost, nie widziałam rzeki i mostu Zhongxiao 忠孝橋 , który ponoć prezentował się bardzo zjawiskowo z fontanną fajerwerków, ale już to, co było widoczne na niebie, wystarczyło by uznać to za bardzo ładny widok.
|
Mimo, że to nie Japonia, to tu też niektórzy oglądają fajerwerki w kimonach |
|
W Parku Nadrzecznym Yanping |
|
A na scenie zespół grający muzykę kubańską |
|
Tłumy coraz większe |
|
więcej fajerwerków |
|
Fajerwerki (nie mam statywu, więc rozmazane) |
|
jeszcze więcej |
|
Różne style fajerwerkowania |
|
Tak świątecznie się zrobiło |
|
Jak pająki |
|
Na wojnie fajerwerkowej |
|
Rozmazane fajerwerkowanie |
Opuszczenie terenu po całym widowisku przebiegło o wiele szybciej niż przypuszczałam (biorąc pod uwagę, że było tylko kilka bram, przez które wszyscy się musieli wydostać). Zdecydowaliśmy też, że nie pójdziemy do najbliższej stacji metra, tylko gdzieś dalej, żeby największe tłumy już się zdążyły przewinąć. Poza tym wymyśliliśmy sobie, że marzą nam się Sundae ze Złotych Łuków, więc jak już te Łuki wypatrzyliśmy, to wstąpiliśmy na chwilkę. W ten sposób, gdy już w końcu dotarliśmy na stację metra, to nie było tam żadnych tłumów i można było spokojnie dotrzeć do domostw.
|
Szczęśliwcy, którzy wydostali się za bramę... |
|
...my też należymy do tych szczęśliwców |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz