niedziela, 4 sierpnia 2013

Rowerowanie po kampusie

W końcu udało mi się znaleźć magazyny z fryzurami w księgarni, tym samym cześć mojej misji na Tajwanie otrzymanej od tajemniczego zleceniodawcy została ukończona pomyślnie. Z tą drugą częścią może być trochę gorzej, ale może się uda.

Dzisiaj niezła hica, czyt. dzień jak co dzień na Tajwanie, więc spotkałam się z Shannon na małą wycieczkę rowerową po kampusie Uniwersytetu Tajwańskiego 國立台灣大學 godzinę później, niż początkowo planowałyśmy, w nadziei, że będzie chłodniej. Było. Ona przyjechała na swoim rowerze, więc tylko ja musiałam pożyczyć U Bike. Jak już to zrobiłam, to ruszyłyśmy na kampus, który jest całkiem spory. Oczywiście nie jeździłyśmy cały czas, bo trzeba było sobie zrobić przerwę na pogawędki przy herbacie, ale w sumie z karty zeszło mi 30 NTD, co oznacza, że miałam rower w swoim posiadaniu przez ponad 1,5 h. To mój rekord finansowy, jeśli chodzi o U Bike (to dlatego, że przeważnie gdzieś po drodze podczepiam rower do stacji, żeby czas się liczył od początku).
Na terenie kampusu Państwowego Uniwersytetu Tajwańskiego
Biblioteka Państwowego Uniwersytetu Tajwańskiego
Dwuwarstwowy parking rowerowy przy stacji metra Gongguan 公館
 Po wycieczce zjadłyśmy coś na targu nocnym, a następnie pojechałyśmy razem w stronę parku Da'an 大安森林公園, gdzie przyszedł czas, by się rozstać. Jako że czas biegnie szybko i nie wiadomo, czy jeszcze się zdążymy spotkać w ciągu tych dwóch tygodni, to już dziś wymieniłyśmy oficjalne pożegnania. Shannon dała mi świetny prezent, który będzie dla mnie pocieszeniem, gdy już się rozprawię do końca z moimi ulotkami (dzisiaj musiałam ogłosić zawieszenie broni, gdyż zajmowałam się plakatem na koncert guzheng).
Chusteczkowa mapa metra w Tajpej od Shannon

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz