W końcu udało mi się znaleźć magazyny z fryzurami w księgarni, tym samym cześć mojej misji na Tajwanie otrzymanej od tajemniczego zleceniodawcy została ukończona pomyślnie. Z tą drugą częścią może być trochę gorzej, ale może się uda.
Dzisiaj niezła hica, czyt. dzień jak co dzień na Tajwanie, więc spotkałam się z Shannon na małą wycieczkę rowerową po kampusie Uniwersytetu Tajwańskiego 國立台灣大學 godzinę później, niż początkowo planowałyśmy, w nadziei, że będzie chłodniej. Było. Ona przyjechała na swoim rowerze, więc tylko ja musiałam pożyczyć U Bike. Jak już to zrobiłam, to ruszyłyśmy na kampus, który jest całkiem spory. Oczywiście nie jeździłyśmy cały czas, bo trzeba było sobie zrobić przerwę na pogawędki przy herbacie, ale w sumie z karty zeszło mi 30 NTD, co oznacza, że miałam rower w swoim posiadaniu przez ponad 1,5 h. To mój rekord finansowy, jeśli chodzi o U Bike (to dlatego, że przeważnie gdzieś po drodze podczepiam rower do stacji, żeby czas się liczył od początku).
|
Na terenie kampusu Państwowego Uniwersytetu Tajwańskiego |
|
Biblioteka Państwowego Uniwersytetu Tajwańskiego |
|
Dwuwarstwowy parking rowerowy przy stacji metra Gongguan 公館 |
Po wycieczce zjadłyśmy coś na targu nocnym, a następnie pojechałyśmy razem w stronę parku Da'an 大安森林公園, gdzie przyszedł czas, by się rozstać. Jako że czas biegnie szybko i nie wiadomo, czy jeszcze się zdążymy spotkać w ciągu tych dwóch tygodni, to już dziś wymieniłyśmy oficjalne pożegnania. Shannon dała mi świetny prezent, który będzie dla mnie pocieszeniem, gdy już się rozprawię do końca z moimi ulotkami (dzisiaj musiałam ogłosić zawieszenie broni, gdyż zajmowałam się plakatem na koncert guzheng).
|
Chusteczkowa mapa metra w Tajpej od Shannon |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz