No i pierwszy tydzień zleciał, ani się człowiek nie obejrzał. Już od pewnego czasu mam wrażenie, że moje tajwańskie dni błyskawicznie dobiegają końca.
Jestem coraz bliżej tego, by sprzątnąć chaos ulotkowy, który panuje na moim biurku - jeszcze tylko dwa trzy zaległe opisy i można zbierać. Tylko, albo aż... Tymczasem dzisiaj mam pakiet uzupełnień - wyprawa na Zieloną Wyspę opisana :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz