Dzień przygotowań do konkursu. Miałam w głowie pomysł, jak się ciekawie przedstawić oraz jaki zaprezentować talent. Potrzebne mi było tylko parę rzeczy z cudownego papierniczego sklepu (chociaż "papierniczy", to mało powiedziane).
|
Nabyłam wszystkie te przedmioty (m.in. blok A3, pocztówki, taśma obustronna, notes, drewniane kółeczka) za łączną kwotę 15 zł. Czy Tajwan nie jest wspaniały? |
Wróciłam z zakupami do domu i do roboty! Jednak najpierw trzeba napisać treść przemówienia, bo jedna minuta to za krótko, by zmyślać, jeśli się nie chcę powiedzieć, mam na imię tak, jestem z takiego kraju, chodzę do tej szkoły, lubię chiński, i lubię placki. Trochę mi to zajęło, ale się udało skończyć o przyzwoitej porze. Gdy podniosłam głowę znad klawiatury moim oczom ukazał się przerażający widok naścienny! Karaluch! Feeee!
Podjęłam szybką, aczkolwiek trochę nieudolną akcję przechwycenia brzydala do pojemnika a następnie przeniesienia w radosny wodny świat. I był spokój. Jednak nie mam już więcej pojemników, więc już dziękuję za wizyty. Jedna wystarczy, tak dla przyzwoitości, żeby nie było, że na Tajwanie karaluchów nie ma.
Wieczorem zabrałam się za prace manualne, w wyniku których powstały materiały do przedstawienia się oraz ulepszony guzheng.
Postanowiłam, że zrobię sobie żart na konkursie i przedstawię się jako 78. pokolenie Konfucjusza (Konfucjusz to moje chińskie nazwisko :D). A co do talentu, to po prostu pokażę swój talent robienia czegoś ze zbieranych gratów - czyli guzheng.
|
Guzheng został powiększony i przybyło mu kolorów |
|
Pierwsza strona mojego przedstawienia się |
|
Druga strona, pokazująca drzewo genealogiczne rodziny Konfucjusza |
|
Konfucjusz załamany moją postawą |
|
Aby nie jednak Konfucjusz nie był załamany, zrobiłam 4 rzeczy... |
|
Poszłam na sinologię |
|
Nauczyłam się jeść pałeczkami (lewą ręką!) |
|
Zostałam nauczycielem (tak jak Konfucjusz) |
|
I mam nadzieję, że Konfucjusz to polubi |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz