wtorek, 2 lipca 2013

Najpierw pocieszenie a potem porażka

Dwie godziny roboty po nocy poszły się gonić... Word mówi, że brak niezapisanych dokumentów do odzyskania. Ech, nieładny koniec dnia.

No ale start był całkiem niezły, gdyż dostałam wynagrodzenie za tłumaczenie aplikacji na komórkę i do tego było to więcej, niż się spodziewałam (to chyba takie pocieszenie "na zaś", tzn. na wieczorną porażkę). Aby owo wynagrodzenie otrzymać, udałam się do siedziby firmy, dla której wykonywałam zlecenie, a tam zobaczyłam prawdziwy zagródkowy żywot. Ponad 30 osób na sali, każdy w swojej zagródce. Na szczęście, był dostępny osobny pokój na różne konsultacje i zebrania i tam właśnie sprawdzałam, czy wszystko pięknie wygląda na telefonie. I wygląda pięknie :D.

I nawet pamiątki dostałam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz