No ale start był całkiem niezły, gdyż dostałam wynagrodzenie za tłumaczenie aplikacji na komórkę i do tego było to więcej, niż się spodziewałam (to chyba takie pocieszenie "na zaś", tzn. na wieczorną porażkę). Aby owo wynagrodzenie otrzymać, udałam się do siedziby firmy, dla której wykonywałam zlecenie, a tam zobaczyłam prawdziwy zagródkowy żywot. Ponad 30 osób na sali, każdy w swojej zagródce. Na szczęście, był dostępny osobny pokój na różne konsultacje i zebrania i tam właśnie sprawdzałam, czy wszystko pięknie wygląda na telefonie. I wygląda pięknie :D.
I nawet pamiątki dostałam |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz