piątek, 12 lipca 2013

Planszówki tajfunowe

W czasie lekcji ogłoszono, że od godziny 14 obowiązują tajfunowe wakacje - tzn. koniec pracy, koniec szkoły. Jednak pogoda do godziny 16 była całkiem w porządku. Później zaczęło padać, ale nie różniło się to od zwykłego deszczu. A potem Hannah wysłała mi SMSa, czy nie mam ochoty na wieczorne gry planszowe. W sumie wieczorem ma przyjść tajfun, ale co tam, na chwilkę się można wybrać. Na wszelki wypadek odsunęłam wszystkie urządzenia elektryczne od okna, nabrałam wody do dzbanków i misek i opuściłam lokal.
Gdy już wyszłam z domu, to otrzymałam SMSa, że spotykamy się godzinę później i do tego w innym miejscu. Nie chciało mi się wracać do mieszkania na tak krótki czas, więc wstąpiłam na kawę, a po drodze obserwowałam przygotowania do nadejścia tajfunu, czyli naklejanie na skos taśmy klejącej na witryny sklepowe. Nie wzięłam aparatu,bo się obawiałam, że mi zamoknie, więc nie mam zdjęć.
O odpowiednim czasie wyszłam z kawiarni do umówionego miejsca, które okazało się być zamknięte z powodu tajfunu. W tym momencie nastąpiły konsultacje telefoniczne z kilkoma osobami, i zdecydowaliśmy, że idziemy do początkowo wybranego miejsca, a było to Kaka City 卡卡城. O tej porze już padało i wiało, ale niezbyt mocno. Po drodze spotkaliśmy naszego nowego kolegę z grupy ze znajomymi, więc zgarnęliśmy ich do drużyny wybierającej się na pojedynki planszówkowe. Trochę się pogubiliśmy, szukając Kaka City, ale dzięki internetowi udało się namierzyć nasz cel. Tam znaleźliśmy się w raju gier planszowych. Już ostatnio się zachwycałam miejscem zwanym Witch House (chatka/dom czarownicy), ale to było o wiele lepsze! Tu się przychodzi już tylko po to, żeby grać - nie ma jedzenia, są tylko napoje, a płaci się za czas pobytu (40 NTD za godzinę). Graliśmy sobie wesoło w gry mniej lub bardziej ambitne do 23 (chociaż planowałam wyjść wcześniej) i w końcu nadszedł moment, kiedy trzeba się było zmierzyć z Soulikiem 蘇力, który już zdążył przybyć.
Nie było tak źle. Parasolka (z Rossmanna!) się sprawiła zacnie, także dotarłam do domu względnie sucha. Po drodze mijaliśmy wiele skupisk mniej lub bardziej poprzewracanych rowerów, ale poza tym, to sprawy się mają całkiem dobrze. No ale jeszcze nie pora, by podsumowywać, bo właściwie Soulik będzie fikał przez całą noc i poranek. Mam nadzieję, że na wschodnim wybrzeżu Tajwanu wszystko w porządku.
A, Soulik już wczoraj stracił status supertajfunu - teraz jest średnim tajfunem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz