Od dzisiaj mam współlokatora. Zostanie ze mną już do końca (świata). Śpi na podłodze w swoim własnym śpiworku, jest dość hałaśliwy, ale tylko, gdy się go dotyka, nie je - może dlatego przy moim wzroście waży ok. 6 kg, nie umie chodzić - musiał zostać przyniesiony przez kolegę z zajęć. Nie płaci czynszu, a co gorsza, to ja musiałam zapłacić, żeby się wprowadził. Ale i tak go lubię.
Dzień dobry! Oto on!
|
Tak ciepło, a ten w śpiworku |
|
I jeszcze się owinął folią bąbelkową |
|
Oto i guzheng na stanowisku muzycznym pod blatem :D |
Poza tym byłam w dużym gronie na kolacji w restauracji podającej dania kuchni z Xinjiangu.
Uzupełniłam wpis z niedzieli.
gratuluję miłego lokatora mam nadzieję, że będzie ściśle z Tobą wspólpracował np. przygrywając melodie z księżniczki Monoke a w ogóle to powinien przgotować się do podróży do dalekiego kraju - może by się nauczył hymnuu albo coś innego:) - otasan
OdpowiedzUsuńRównież gratuluję. Myślałem, że ostatecznie zdecydowałaś się na jakąś mniejszą wersję, turystyczną czy coś w tym guście, a to jednak jest sporych rozmiarów instrument (chociaż leżąc na stole wygląda to na znacznie mniejsze niż stojąc). Dobrze, że współlokator nie wymaga też normalnego biletu w samolocie.
OdpowiedzUsuńTo jest mniejsza wersja :D, ale też spodziewałam się, że będzie jednak mniejsza.
OdpowiedzUsuń