Wydaje mi się, że już się nawet przyzwyczaiłam do upałów na zewnątrz, ale niestety dalej nie mogę się przyzwyczaić do upałów w moim pokoju. Niby włączam klimatyzację, ale nie chcę, żeby cały czas była na chodzie, bo to sporo kosztuje, i jak tylko ją wyłączam, to po 5 minutach znowu hica. W związku z tym trzeba wrzucić laptopa i książkę do plecaka i uciekać do kawiarni.
Taka jest procedura, jeśli chodzi o robienie zadań z chińskiego i pisanie bloga. A co z ćwiczeniem gry na guzhegu? No tego to raczej nie wyniosę do kawiarni... Także nie pozostaje nic innego, jak w powiewie klimatyzacji radośnie sobie plumkać.
Udało mi się nastroić wszystkie struny i B w końcu brzmi jak należy. Hurra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz