sobota, 20 lipca 2013

Wschód, herbata i Chiayi

Pobudka o 3:30 by zobaczyć wschód słońca z platformy widokowej Duigaoyue 對高岳觀景台, znajdującej się około 40 minut na piechotę od naszego hostelu. Nie skorzystaliśmy z atrakcji turystycznej, czyli przejażdżki pociągiem do stacji Zhushan 祝山skąd również można oglądać wschód słońca, gdyż, jak to z atrakcjami turystycznymi bywa, ich nieodłącznym elementem są tłumy. A poza tym, pociąg odjeżdżał o 4:20, więc musielibyśmy wyjść o 4:00, a o tej samej godzinie należało też wyjść, by dotrzeć do Duigaoyue na czas.
Na naszą nocną wyprawę przygotowaliśmy mniej lub bardziej profesjonalne latarki, które jednak okazały się być niepotrzebne, gdyż niemal cała trasa była oświetlona (a mimo to, nikt oprócz nas nie skusił się na taką przechadzkę). Jeszcze co do przygotowań, to po 2 miesiącach w końcu mogłam przywdziać długie spodnie oraz sweterek i uznać to za odpowiedni strój.
Do platformy widokowej dotarliśmy dość wcześnie i Hannah była za tym, żeby przejść cały szlak na szczyt Duigaoyue, jednak ze względu na to, że na niebie pojawiały się już oznaki obecności słońca, postanowiliśmy zostać i poobserwować zmiany kolorów (mimo, że do wschodu zostało ok. 40 min). I tak powoli okazywało się, że mamy do czynienia nie z jedną linią szczytów, ale z kilkoma warstwami, które stopniowo się ujawniały. Słońce zrobiło nam wprawdzie psikusa i wzeszło z kamuflażem - czyli było cały czas zasłonięte przez chmury i dopiero jak spojrzeliśmy na zegarki, to uświadomiliśmy sobie, że promienie słoneczne nie wystrzeliwują już zza góry, a znad góry. Jednak samo oglądanie zmieniających się kolorów nieba było warte zachodu...(albo wschodu).

około godziny 4:30, najwyższy szczyt po prawej do Góra Yu
Parę minut później i już więcej gór
Już niemal jasno, ale dalej przed wschodem
Po lewej góra Chun-ta 郡大山 (3292 m.n.p.m.)
Słońce jeszcze nie nad górami
...ciągle wschodzi
I po krzyku, wzeszło
Klify pasma Tashan wczesnym rankiem
Po tym porannym spektaklu pomaszerowaliśmy do 7Eleven, by kupić sobie coś na śniadanie, które spożyliśmy siedząc przed słupem/pomnikiem informującym, że to jest Alishan i z którym wszyscy przechodzący obok chcieli sobie robić zdjęcia. Następnie wróciliśmy do hostelu, przepakowaliśmy nasze manatki, przebraliśmy się w stroje odpowiednie na wyższe temperatury, zostawiliśmy część rzeczy i wróciliśmy do 7 Eleven, skąd planowaliśmy wziąć taksówkę do jednej z pobliskich miejscowości. Ogólnie, to plan był taki: przedostajemy się do Fenqihu 奮起湖, idziemy stamtąd szlakiem do miejscowości Ruifeng 瑞里 (ewentualnie odwrotna kolejność), skąd wracamy do Parku Alishan, zabieramy swoje rzeczy i jedziemy autobusem do Chiayi. Taki plan okazał się niewykonalny przy użyciu wyłącznie środków transportu publicznego, gdyż ten jedyny autobus do Fenqihu odjeżdżał dopiero po 12. Stąd też nasz pomysł, by porozmawiać z kierowcami. Oczywiście, byli chętni, żeby nas przewieźć, oferowali nawet cały pakiet, tzn. do Fenqihu, potem czekają na nas w Ruifang a następnie zawożą do Chiayi. Jednak ceny, jakie podawali: 5000 NTD za całość, 3000 NTD za transport tylko do Fenqihu lub Ruifang (oddalone o ok. 25 km od miejsca gdzie się znajdowaliśmy) oraz wmawianie nam, że to nie jest drogo, nawet jeśli my mówimy, że nie mamy tyle pieniędzy, zupełnie nas zniechęciły do takiej wycieczki. Dlatego też postanowiliśmy dopasować swoje plany do trasy autobusu turystycznego z Alishan do Chiayi i wysiąść gdzieś po drodze. Zdecydowaliśmy też, że już nie chcemy wracać po nasze rzeczy, gdyż możemy niespodziewanie gdzieś utknąć i nie zdążyć do Chiayi na wieczór. Kupiliśmy więc bilety autobusowe do miejscowości Shizhuo 石棹, zabraliśmy nasze rzeczy z hostelu i w drogę, byle jak najdalej od prywatnych przewoźników.
Budynek poczty na terenie Narodowego Leśnego Parku Rekreacyjnego Alishan
Dość zwiły odcinek leśnej kolei Alishan
Gdy już dotarliśmy do Shizhuo, to pojawił się drobny problem z pozostawieniem gdzieś części bagażu na czas wędrówek, niby można to ze sobą nieść, ale zawsze to lepiej w upalny dzień mieć mniej na plecach. Pomyśleliśmy o 7 Eleven, ale zanim spróbowaliśmy, to rozwiązanie przyszło samo. A mianowicie, kiedy wpatrywaliśmy się w mapę okolicy, podszedł do nas młody chłopak i zapytał, czy potrzebujemy pomocy. Stwierdziliśmy, że patrzymy, gdzie się zaczynają szlaki turystyczne, a poza tym, to zastanawiamy się, gdzie możemy zostawić rzeczy. Na co chłopak zasugerował, że możemy je zanieść do sklepu z herbatą jego wujka po drugiej stronie ulicy, a jak wrócimy, to da nam herbaty do spróbowania. Bardzo nam się spodobało takie rozwiązanie, więc bez większego zastanawiania się zgodziliśmy.
W okolicy znalazło się też parę krótkich, ale przyjemnych szlaków. Pierwszy, Szlak Mgieł 霧之道, wiódł przez uprawy herbaty i o ile przed południem był dość słoneczny, to po południu rzeczywiście można go było nazwać mglistym. Drugi, Szlak Drogi Herbacianej 茶之道wiódł przez lasy bambusowe i miałam wrażenie, że zaraz zobaczymy chatkę Zhuge Lianga (jednej z postaci wiodącej żywot pustelnika z powieści "Dzieje Trzech Królestw"), Na tym szlaku udało nam się też spotkać dość leniwego węża, który dopiero po potrąceniu patykiem udowodnił, że żyje (po prostu odpełzując w siną dal). Ostatni szlak, Szlak Chmur 雲之道, okazał się być zamknięty (nieprzechodny :D) z powodu tajfunu (już wcześniej widoczne były efekty przejścia Soulika). Jednak szlak wyglądał bardzo zachęcająco, więc postanowiliśmy zignorować ostrzeżenie, i w razie czego po prostu zawrócić. Jedyną trudnością jaką napotkaliśmy była masa błota, tym samym udało nam się zrobić w miarę ładne kółko i wrócić od innej strony do herbaciarni, gdzie zostawiliśmy rzeczy.
Zgodnie z zapowiedzią zostaliśmy poczęstowani herbatą, parzoną dla nas przez świeżo upieczonego absolwenta uczelni w Taizhongu, który właśnie wrócił do rodzinnej miejscowości, by kontynuować rodzinny interes. Z boku wszystko obserwowały jego niewiele młodsze siostry. Z rozmowy dowiedzieliśmy się m.in., że siostry są dużo lepsze w parzeniu herbaty, bo on wyszedł z wprawy. Gdy już wypiliśmy chyba z litr herbaty, to stwierdziliśmy, że na nas już czas. Jeszcze tylko zakup herbaty i można ruszać na przystanek autobusowy.
Widoki ze Szlaku Mgieł
Więcej widoków ze Szlaku Mgieł
A w oddali Chiayi
Krzewy herbaty nie dość, że wyglądają ładnie, to do tego, jak pachną!
Droga Herbaty trochę zasypana po tajfunie
Drogi Herbaty ciąg dalszy
Idziemy szukać Zhuge Lianga
a zamiast tego znajdujemy węża
Krzewy herbaciane
Coraz więcej chmur na horyzoncie
To miejsce tylko udaje informację turystyczną
Bambusy trzymają się razem
Szlak Chmur
Prawdziwa informacja turystyczna poddawana procesowi odpicowywania
Mini szlak wiśni japońskich (a gdzie te wiśnie?)
Szlak Mgieł z mgłą
Nie czekaliśmy zbyt długo, kiedy zatrzymała się przed nami taksówka i pani kierowca wyszła z samochodu, by zapytać nas, czy chcemy jechać do Chiayi. Transport prywatny działał na nas w tym momencie jak płachta na byka, więc podziękowaliśmy. Ale gdy pani powiedziała, że weźmie nas po cenie biletów autobusowych, to zmieniliśmy zdanie. Załapał się z nami jeszcze jeden pasażer, chłopak, który odbywa służbę wojskową w tych rejonach i po tygodniu bez prądu (tajfun) w końcu może wrócić do cywilizacji. Okazało się, że przez kilka lat studiował w Szwajcarii, więc świetnie mówił po angielsku i niemiecku. Nie rozmawialiśmy jednak zbyt długo, gdyż nasze wstawanie o 3:30 szybko o sobie przypomniało.
Po powrocie do Chiayi oczywiście udaliśmy się do Assemble! Backpackers, bo nie należy rezygnować z dobrych rzeczy.
Ponieważ dzięki przejażdżce taksówką zostało nam jeszcze sporo dnia do wykorzystania, dlatego wybraliśmy się po raz kolejny eksplorować Chiayi. Tym razem kilkukrotnie sprawdziliśmy, gdzie dokładnie są atrakcje turystyczne, po czym ruszyliśmy w drogę.
Zaczęliśmy od Zajezdni Leśnych Pociągów na Alishan 嘉義車庫園區, następnie przeszliśmy do budynku dawnej stacji kolejowej Beimen 阿里山鐵路北門驛, otwartej w 1910 roku. Później trochę okrężną drogą przeszliśmy do przyuważonych wcześniej z taksówki japońskich domów
(檜意森活村) wzniesionych z jałowca chińskiego. Nie do końca wiem, jaka historia kryje się za tym miejscem, ale wyglądało na całkiem nowe
Lokomotywa leśnej kolei  w Zajezdni
Słynne czerwone pociągi Alishan w większej ilości
Zwrotnica
Wnętrze czerwonego pociągu
Dworzec Beimen od tyłu
Budynek na terenie zajezdni pociągów
Takie sobie muzykujące figury
Na terenie tajemniczego skupiska domków w stylu japońskim
Pomnik, nie wiem czyj
Urząd Miasta Chiayi
Na domach japońskich skończyliśmy część zwiedzania i płynnie przeszliśmy do części konsumpcyjnej oraz wypoczynkowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz